piątek, 27 marca 2015

FESTIWAL, FESTIWAL.. I PO FESTIWALU

Dekoracje, spektakle, statuetki, ciągłe zamieszanie.
Jestem pewna, że podczas Festiwalu w Batorym każdy znalazł coś dla siebie. Z całą pewnością dobrze wpłynęło to na integracje klasy inie tylko, były wyjątki (zresztą gdzie ich nie ma), ale to już ich strata.

Ja zajęłam się między innymi statuetkami.
Zagłębiłam się w futuryzm, bo to był nasz temat.
Teraz mogę się już pochwalić.




Przyszłość, technologia, ruch, gwałtowne zmiany, fascynacja wojna.. ciekawy temat.
Idea statuetek-budzików była prosta. Futuryzm to przede wszystkim ruch, a więc fajnie jakby nasza statuetka się ruszała. Kluczyk przymocowany z tyłu takiego rozebranego budzika pozwalał na poruszanie wskazówką, co sprawiało ze wytwór ten stawał się w pewnym stopniu ruchomy.

A co tu dużo pisać, nasz Festiwal ma klimat, taki jak szkoła, a Tworzą go uczniowie zafascynowani teatrem, tworzeniem, sztuką -chcą swoją pasją zarazić innych.

czwartek, 19 marca 2015

#22 Ones again .. David węglęm




To przyszedł czas na węgiel. Coś nowego.
A to że jedynym nieruszającym się 'modelem' w pracowni jest oto ten osobnik to co ja poradzę. 
Następnym razem może znajdzie się już żywy i ruszający model, poprzeczkę trzeba podnieść :)

środa, 4 marca 2015

#TBT, czyli tak poznawałam siebie





Witajcie, przyznaje że nie mam kompletnie czasu żeby napisać albo wstawić coś nowego, ale nadrobię. Tylko niech ta gonitwa festiwalowa się wreszcie skończy.. 
Mam na Was przygotowany taki inny post.

Obiecałam kiedyś, ze w w jednym z postów wspomnę o swojej wystawie. 
Niech to będzie ten dzisiejszy.
A więc miałam okazje pokazać niektóre z swoich prac uczniom mojej szkoły. Taka indywidualna, mała wystawa z wernisażem. Większość prac, które się wtedy na niej znalazły były to prace, które powstały w pracowni mistrza. Nie miałam w zwyczaju rysować czy robić cokolwiek w domu, jedyną okazją do porobienia czegoś zawsze były środowe i czwartkowe zajęcia.
Teraz robię też coś sama, rozwijam się i na dobre mi to wychodzi. Patrząc na to teraz, trochę się pozmieniało. Nie wyobrażam sobie wieczorów bez ołówka czy kredki w ręce.
Ale właśnie jakiś rok temu dzięki niektórym osobom miałam szanse poczuć chociaż namiastkę tego co czują artyści pokazując swój dorobek. Było trochę stresu, zdenerwowania ale na pewno radość i zadowolenie z siebie.

Odkrywając siebie- odkrywałam wtedy ale i odkrywam teraz i myślę że to jeszcze potrwa.
Bo czy można całkowicie i dokładnie odkryć siebie samego? Zmieniamy się, dorastamy.. ciągle szukamy 'tego czegoś'





 Teraz na pewno mogłabym pochwalić się większą ilością prac, które powstały nie tylko w pracowni, ale i w domowym zaciszu.